
Tłumione emocje i złość: kiedy ciało mówi, że psychika potrzebuje pomocy
Coraz częściej nie rozumiemy, co czujemy. Zamiast zatrzymać się i zapytać siebie: „Co się ze mną dzieje?”, zaczynamy biegać po lekarzach. Szukamy chorób, badań, wyników. A one – jak na złość – wychodzą dobre. I wtedy pojawia się sugestia: „Może to coś psychosomatycznego?”. Czyli ciało mówi, że coś jest nie tak, ale problem nie leży w ciele, tylko w psychice.
To ciało bardzo często daje znać pierwsze. Nie przez słowa, ale przez ból, zmęczenie, bezsenność, trudny do opisania dyskomfort. I choć wyniki badań wyglądają dobrze, my wciąż czujemy, że „coś jest nie tak”. Sygnały z ciała to komunikaty, które często ignorujemy, bo nie potrafimy ich połączyć z emocjami.
Złość, która bierze się znikąd – efekt tłumionych emocji
W moim gabinecie coraz częściej pojawiają się osoby, które zaczynają rozumieć, że może chodzi o emocje. Że coś w nich nie gra. Ostatnio szczególnie często wraca jeden temat – złość. Ludzie mówią, że denerwują się o byle co. Że coś, co kiedyś zupełnie ich nie ruszało, dziś potrafi wyprowadzić z równowagi. Że szybciej się „odpalają”, a potem czują wstyd, bo nie chcieli nakrzyczeć na dziecko, partnera czy koleżankę z pracy. I choć wiedą, że nie chcą tak reagować, trudno im to powstrzymać. Czują się jakby ich własna reakcja była poza ich kontrolą.
Tylko… czy to na pewno złość?
Złość bywa emocją wtórną. To znaczy, że przykrywa inne, głębiej ukryte emocje. Często to efekt długo tłumionych uczuć – smutku, żalu, frustracji, zmęczenia, poczucia winy. Albo lęku, który w natężeniu zaczyna przypominać agresję. Złość to często ostatnia stacja – moment, w którym psychika mówi: „Już nie dam rady dłużej tego trzymać”.
Tłumione emocje wracają z siłą
W naszej kulturze wciąż pokutuje przekonanie, że okazywanie emocji to słabość. Od dziecka słyszymy: „nie płacz”, „nie złość się”, „nie histeryzuj”. Uczymy się więc chować to, co czujemy, głęboko pod powierzchnię. Trzeba być „grzecznym”, „opanowanym”, „twardym”. Ale emocje nie znikają tylko dlatego, że udajemy, że ich nie ma. One zostają – w ciele, w napięciu, w nastroju. Kumulują się powoli, dzień po dniu.
I w końcu przychodzi moment, kiedy ta wewnętrzna presja znajduje ujście. Zwykle w sposób, którego się nie spodziewamy – wybuchem złości, płaczem bez powodu, paniką, której nie potrafimy wyjaśnić. Przykładowo: ktoś latami znosi stres w pracy, nie wyraża niezadowolenia, nie mówi o tym, że coś mu nie pasuje. Nie stawia granic partnerowi, dzieciom, przełożonemu. Aż pewnego dnia wybucha – z pozoru „o nic”. Ale to „nic” było tylko zapalnikiem dla emocji tłumionych przez lata.
Psychosomatyka – co mówi ciało, gdy nie słuchamy siebie
Emocje nie są tylko w głowie. Są również w ciele. To ono często jako pierwsze reaguje, zanim sami zdamy sobie sprawę z tego, co czujemy. Ból głowy, ścisk w żołądku, bezsenność, ucisk w klatce piersiowej – to nie są przypadkowe dolegliwości. To sygnały alarmowe. Ciało mówi: „coś się dzieje”, „zatrzymaj się”, „przyjrzyj się sobie”.
Ale my, zamiast słuchać, biegniemy dalej. Zamiast zapytać „dlaczego boli?”, pytamy „jak to szybko wyciszyć?”. Zamiast poszukać emocji, szukamy tabletek. Uciekamy od siebie, bo trudno jest się zatrzymać i poczuć coś, co przez lata było tłumione. Trudno jest usiąść w ciszy i spytać: „co naprawdę mnie boli?”. Ale to właśnie w ciele znajdziemy najwięcej odpowiedzi – jeśli tylko nauczymy się je odczytywać.
Złość nie jest wrogiem
Złość sama w sobie nie jest problemem. Jest naturalną, zdrową emocją, która mówi nam, że coś przekracza nasze granice. Że coś jest nie w porządku. Ale przez lata uczyliśmy się jej nie pokazywać. Szczególnie kobiety były uczone, że złość jest nieakceptowalna – bo „nie wypada”, „jest niekobieca”, „jest histeryczna”. Więc złość tłumimy, ukrywamy, zaciskamy zęby.
Ale emocje, które nie mogą być wyrażone, zaczynają wyciekać bocznymi kanałami. Pojawia się drażliwość, wybuchy złości, napięcie, które trudno opanować. Pojawia się reakcja nieadekwatna do sytuacji – jakbyśmy stracili nad sobą kontrolę. I wtedy zaczynamy myśleć o złości jako o wrogu. Ale prawda jest taka, że złość nas broni. Problemem nie jest to, że ją czujemy. Problemem jest to, że nie umiemy jej regulować – bo nigdy nas tego nie nauczono.
Rola terapii w rozpoznawaniu emocji
Terapia to przestrzeń, w której można przestać udawać. Można wreszcie nazwać to, co się dzieje w środku, bez lęku przed oceną. To miejsce, w którym złość nie jest potępiana, tylko rozumiana. Bo zanim zaczniemy nad nią pracować, trzeba zrozumieć, co za nią stoi. Czasem złość to tylko czubek góry lodowej. Pod spodem kryje się bezsilność, lęk, samotność, poczucie niesprawiedliwości.
W procesie terapeutycznym uczymy się wracać do siebie. Uczymy się pytać: „co czuję?”, „dlaczego to czuję?”, „co moje ciało chce mi powiedzieć?”. Uczymy się nazywać emocje, które wcześniej były dla nas nieczytelne. I z czasem okazuje się, że złość już nie musi wybuchać, bo umiemy wcześniej usłyszeć siebie. To nie jest łatwa droga – ale bardzo uwalniająca.
Nauka słuchania siebie
Ciało jest naszym sprzymierzeńcem. Nie przeszkodą, nie wrogiem, ale czujnym obserwatorem, który wysyła sygnały, kiedy psychika nie może już dźwigać napięcia. Problem w tym, że w pędzie codzienności zapomnieliśmy, jak się z nim komunikować. Jak słuchać jego języka.
Niektórzy pacjenci mówią: „Ja już nic nie czuję” albo „Nie wiem, co czuję”. To nie znaczy, że emocji nie ma. To znaczy, że było ich zbyt dużo, zbyt intensywnie, by je objąć i zrozumieć. Wtedy warto wrócić do podstaw: uczyć się rozpoznawać emocje, nazywać je, lokalizować w ciałe. To proces, ale bardzo potrzebny. Bo kiedy zaczynamy słuchać siebie, zaczynamy rozumieć swoje potrzeby. I przestajemy odreagowywać emocje na innych.
Dopiero kiedy wykluczymy wszystko inne, trafiamy do psychologa. Ale ciało mówiło od dawna. Tylko nikt go nie słuchał. Może czas to zmienić?
Możesz zapytać – no dobrze, ale od czego właściwie zacząć? Co jeśli czuję coś w ciele, ale nie wiem co to jest i nie umiem nazwać tego emocją? Właśnie dla takich osób stworzyłam materiał Co czuję? Kiedy ciało mówi, a emocja milczy. Znajdziesz go TUTAJ. A jeśli czujesz, że chcesz uzupełnić swoją wiedzę o tym, gdzie i jak odczuwa się dane emocje zajrzyj do pomocniczej listy TUTAJ.
